Beczułkowaty
mężczyzna wszedł do baru. Jego rozbiegane, małe oczka szybko zlustrowały
wnętrze pomieszczenia, jednak nie dostrzegły drobnej dziewczyny chowającej się
za jednym przewróconych stolików. Daniel uśmiechną się do siebie, lubił sobie
popić od czasu do czasu, a truposzy nie widział tego dnia, co swoją drogą,
wydawało mu się dziwne. Odłożył na blat baru wielką strażacką siekierę i zaczął
przelewać zawartość butelki z Jackiem Danielsem, do potężnego kufla do którego
przed nastaniem apokalipsy wlewano głównie piwo.
-Napijesz się ze
mną? - zapytał żartobliwym tonem swoje odbice w lustrze - Chyba nie pozwolisz
bym pił samotnie. Tak się przecież nie godzi.
Czarnowłosa
dziewczyna, o dźwięcznym imieniu Anita, wstrzymała oddech. Domyślała się, że
została dostrzeżona. Skarciła się w myślach za zbyt długie ignorowanie
sygnałów, które jednoznacznie ostrzegały ją o nadchodzącym niebezpieczeństwie.
Mad Mark pouczał jąwielokrotnie, że jeśli tylko usłyszy jakikolwiek dzźwięk ma
się natychmiast schować w wcześniej przygotowanej kryjówce. Teraz od jej
schronu dzieliła ją cała długość baru.
Słyszała jak
szedł po roztłuczonych butelkach, które Mark rozsypał tutaj pierwszego ranga po
ich przybyciu. Przypomniała sobie co się z nim stało i nagle poczuła, jakby
powietrze było coraz rzadsze i zaczynało się opierać wdechom. Znała to uczucie,
jej organizm zawsze tak reagował na paniczny strach, do którego doprowadzała ją
jej tchórzliwa natura. Uspokoił ją racjonalny fakt, że wciąż nie słyszy
zbliżających się odgłosów kroków, co pozwoliło jej przypuszczać, że
niespodziewany intruz tylko improwizuje, rzucając słowa na wiatr, by wystraszyć
ewentualnych lokatorów i skłonić ich tym samym do jakiegoś krytycznego błędu.,
Usłyszała skrzypnięcie obrotowego stolika przy barze. Pamiętała dokładnie który
stolik wymagał naoliwienia, fakt, że intruz jest daleko dodawał jej otuchy. Bar
służył jej i jej chłopakowi, Mad Markowi, za dom oraz schron od ponad miesiąca.
W osobliwym domu spędzała dużo czasu, głównie, czytając książki, które nie
tylko służyły Jej za wygodne źródło wiedzy oraz pozwalały jej się oderwać od
rzeczywistości, która nie należała do najłatwiejszych. Bezczynność ją męczyła
od zawsze. Właściwie, nie sama bezczynność, a fakt, że z nudów zaczynała się
zastanawiać, rozważać przeszłosć, a to ją tylko dobijało, dlatego też ochoczo
zwiedzała pobliskie mieszkania i sklepy, zabierając co cenniejsze dla niej
przedmioty. Głównie jedzenie, narzędzia, ubrania i... książki. Pozwoliła myślom
płynąć i przeniosła się do niewielkiego domku na wsi, w którym znalazła jej
prywatny raj, biblioteczkę starszego mężczyzny, który niestety, jak
przypuszczała, umarł na zawał. Mark i tak spalił jego ciało, dla ostrożności,
ponieważ jak twierdził, jeden procent niebezpieczeństwa to sto procent
zagrożenia przy odrobinie nieszczęścia.
Skarciła się w
myślach, za to, że straciła czujność i oddała się marzeniom, jednak meżczyzna
zdawał się dalej mówic sam do siebie nieświadom jej obecności. Anita chwyciła
butelkę, która zupełnym przypadkiem leżała tuż obok jej stopy, i cisneła nią w
przeciwległy kąt pomieszczenia, tuż obok drzwi wyjściowych. Butelka odbija się
od ściany i głucho wylądowała na czymś miękkim, ale nie była w stanie sobie przypomnieć
co właściwie tam leżało. Daniel od razu odrzucił kufel, rozlewając jego
zawrartość na całej długości blatu i chwycił pewnie swoją broń. Anita wychyliła
siędelikatnie za przewróconego stolika, by zorientować wsię w swoim położeniu.
Widok czujnego, uzbrojonego mężczyzny szybko pozbawił ją złudzeń, że zdoła
uciec biegnąc na niego pozorując atak, następnie zaś odskakując w bok i
przemykając tuż obok niego. Z daleka usłyszała donośny stłumiony odgłos
silnika, który szybko robił się coraz głośniejszy. Daniel zaregował
instynktownie, przeskoczył przez bar i schował się za nim. Anita postanowiła
wykorzystać jego tymczasową nieuwagę, wstała pośpiesznie i najszybciej jak
mogła przebiegła do drzwi, otworzyła je i zamkneła z trzaskiem, zasuwając
zasuwkę dygoczącą ręką. Przylgneła do ściany z obawą, że zaraz ujrzy
przebijającą się siekierę, jednak nic takiego nie nastąpiło. W chwili, gdy
dziewczyna przebiegała tuż przed nim miał zamknięte oczy by lepiej ocenić
odległość samochodu. Otwierając je w ostatniej chwili zauważył tylko zamykające
się z dużą siłą drzwi, co wystraszyło go i pomimo, że samochód był blisko wolał
wybiec z pomieszczenia, w którym nie wiedział z czym ma do czynienia. Mężczyzna
wierzył, że na otwartej przestrzeni będzie miał więcej możliwości ucieczki, niż
teraz, gdy jak sądził z przodu ktoś nadjeżdzał, a z tyłu czaił się
prawdopodobnie dobrze uzbrojony strażnik, który zaalarmował o jego obecności
kolegów.
Daniel wybiegł na
środek ulicy, nie rozglądajac się. W chwili, w której zorientował się o swoim
błędzie było już za późno na jakąkolwiek reakcję. Wiedział to, jednak próbował
rozpaczliwie odskoczyć w którąkolwiek ze stron, jednak pędzący samochód był
zbyt blisko. Kobieta siedząca za kierownicą rozpędzonej masy metalu była zbyt
zajęta szukaniem w głowie wspomnień, które mogłyby pomóc jej odnaleźć
przejezdną drogę, by uniknąć zderzenia. Na chwilę przed zderzeniem kobieta
skręciła kierownicę mocno w prawo, jednak za późno by uniknąć zderzenia.
Samochód przygwoździł Daniela do ściany, ten wytrzeszczył jedynie oczy i moment
później mężczyzna wyzionął ducha.
Anita początkowo
śmiertelnie przeraziła się nagłego huku, jednak po chwili ciekawość wziełą górę
nad strachem, wyciągneła z szuflady śrubokręt i powoli, zachowując największą
możliwą ostrożność. Powoli ominęła rozsypane szkło i w drzwiach wyjściowych
dostrzegła Różę, któa wpatrywała się w ciało Daniela.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz